Szok, niedowierzanie, a później oburzenie to poczułam, kiedy jedna z Was wysłała mi zdjęcie. Pochodziło z popularnej grupy dla mam, gdzie jedna z grupowiczek stawiał swoje 3 miesięczne niemowlę na nóżki. Początkowo nie mogłam uwierzyć, później okazało się, że to nie jest odosobniony przypadek…Co więcej zdania co do niesłuszności tego procederu są podzielone. A jaka jest prawda?
Ale lekarz robił tak samo!
To właśnie usłyszałam, kiedy odezwałam się do wyżej wymienionej kobiety. Jej argumentem na rzecz słuszności stawiania maleństwa, wyciągając je za ręce było to, że podczas badania ich pediatra wykonywała podobny ruch. Zgadza się, w ten sposób bada się napięcie i siłę mięśniową malucha, służy to TYLKO I WYŁĄCZNIE ocenie rozwoju neurologicznego malucha.
Odruch chwytny, zwany inaczej małpim chwytem pojawia się, gdy dotknie się wnętrze dłoni niemowlęcia palcem. Maluch zaciska pięści na tyle silnie, by mogło unieść tułów, a nawet cały swój ciężar. Jednak zwolnienie uścisku może nastąpić nagle, co może grozić poważnym urazem. Jest to odruch, czyli automatyczna reakcja zachodząca w układzie nerwowym w odpowiedzi na bodziec zewnętrzny lub wewnętrzny. Nie da się jej wytrenować, rodzi się z nią każde zdrowe dziecko, a zanika około 4 miesiąca życia. To taka pozostałość po prehistorii, kiedy maleństwa były tylko i wyłącznie noszone przez mamy, taki chwyt zapewniał bezpieczeństwo.
Noworodki umieją chodzić?
Można tak powiedzieć…chodzi bowiem o odruch chodu automatycznego, który również badany jest na wizytach kontrolnych. Często rodzice z dumą, zachwycają się „Jaki on silny!” Tak jak i poprzedni refleks występuje u każdego zdrowego maleństwa i nie jest niczym wyjątkowym. Gdy chwyci się dziecko pod pachami i podeprze twardym podłożem, zaczyna ono mimowolnie stąpać. CO NIE ZNACZY, ŻE UMIE CHODZIĆ! To również pozostałość po przodkach, kiedy po urodzeniu noworodki byly narażone na atak dzikich zwierząt, czy głód. Po ciężkim porodzie kiedy matka była wycieńczona, maleństwo dzięki temu odruchowi, było w stanie doczołgać się do piersi i zacząć ssać. Nie da się go podtrzymać, rozwinąć, ponieważ zanika około 3 miesiąca wraz z rozwojem kolejnych umiejętności motorycznych.
Nie kładź poduszki pod głowę
Poduszka nawet niewielka zmienia ułożenie główki wobec tułowia, przeszkadzając w swobodnych ruchach. Może nasilać asymetrię ułożeniową, dziecko warto układać z każdej strony łóżeczka, żeby zwracało się do nas za każdym razem inaczej i swobodnie wodziło wzrokiem za sylwetką.
NIE SADZAJ!
Nie sadzaj dziecka na swoich kolanach opierając jego plecki o swój brzuch, jeśli nie skończyło 3 miesięcy, albo wciąż ma trudność z utrzymaniem główki
Nie ciągnij trzymającego zaciśniętymi piąstkami dziecka do pozycji siadu
Nie podpieraj poduszkami
Nie sadzaj dziecka, w spacerówce, krześle do karmienia
Dlaczego? Ponieważ obciąża to nadmiernie kręgosłup, utrzymuje go w nienaturalnej dla niemowlaka wyprostowanej pozycji. Nie pozwala na prawidłowy rozwój mięśni grzbietu i brzucha, niezbędnych do prawidłowego utrzymania postawy. Dziecko zaczyna siadać około 6 miesiąca, ale mój starszy syn mimo tego, że już raczkował, stawał przy meblach, a nawet przy nich chodził, samodzielnie usiadł gdy skończył 10 miesięcy. Mimo, że mieliśmy kupione krzesło do karmienia skorzystaliśmy z niego dopiero wtedy, dietę zaczęliśmy rozszerzać w leżaczku. O ile zmiany w kręgosłupie dają o sobie znać później o tyle zbyt wczesne sadzanie może obić się negatywnie od razu. Chodzi o nieprawidłowy rozwój stawów biodrowych, szczególnie gdy dziecko jest noszone w pionowej pozycji, ze zwisającymi bezwładnie nóżkami.
NIE STAWIAJ, nie poganiaj by chodziło
Nie stawiaj, ciągnąc za ręce, jak pisałam małpi chwyt zanika około 3 miesiąca życia, poza tym to odruch i tak jak silnie dziecko trzyma, tak momentalnie może puścić, doprowadzając do urazu. Nie prowadzaj za ręce to zaburza naturalny rozwój dziecka, zmienia obciążenie miednicy, nacisk na tułów, przez co inaczej obciążane są stopy, co fatalnie odbija się na podstawie malca. Podobnie jest z negatywnym wpływem chodzika, który dodatkowo nie uczy oceny podłoża, a jedynie nieprawidłowego chodzenia na palcach. Czasem dziecko nie jest w stanie określić odległości od przedmiotów i bezwiednie obija się o ściany, nie dość że upośledza to układ ruchu to ogranicza zdolności poznawcze.
Ale moje dziecko lubi siedzieć…
„Na przykład oparte o brzuch, albo w leżaczku, kiedy kładę je na płasko płacze… Może chociaż poduszkę?” A zastanawiałaś się czemu, tak jest? Oto, co widzi mój maluch leżąc w łóżeczku:
Szału nie ma…Oglądać to samo dzień, w dzień po paręnaście godzin…Nic dziwnego, że malec domaga się noszenia, żeby poznać, zobaczyć i doświadczyć jak najwięcej. Jednak należy tych bodźców dostarczać z wyczuciem, bez forsowania kolejnych kamieni milowych na siłę.
Jak mądrze wspierać ?
Instytut Matki i Dziecka w Warszawie opublikował dane, że wady postawy ma aż 9 na 10 dzieci rozpoczynających szkołę podstawową. Najczęściej są to problemy z kręgosłupem– plecy płaskie , plecy okrągłe, wklęsłe czy skolioza. Bardzo częste pojawia się również płaskostopie. Część z nich ma swój początek w czasach niemowlęcych, poprzez dostarczania nieprawidłowych bodźców, które zakłóciły harmonijny rozwój aparatu ruchu.
Najlepsze co możemy zrobić, to pozwolić maluchowi rozwijać się w swoim rytmie, tworząc do tego odpowiednie warunki.
Umiejętność siadania, chodzenia kształtuje się stopniowo, poprzez trzymanie główki, obroty z pleców na brzuch i odwrotnie oraz inne aktywności – wówczas kształtują i wzmacniają się mięśnie szkieletowe potrzebne do siadania, stania i utrzymania tej pozycji. Wystarczy, że zapewnisz dziecku swobodę i odpowiednie podłoże, by mogło się ruszać. Dostarczysz odpowiednie bodźce, by chciało wyciągać rączki, przemieszczać się.
Jeśli malec wykazuje samodzielną gotowość do określonych ruchów, pozwól mu na to, ale NIE RÓB NIC NA SIŁĘ. Rozwój niemowlęcia to proces, a nie wyścig do porównywania się z innymi mamami i ich dziećmi!
Bardzo wartościowy artykuł tylko skoro pisze to lekarz to chyba musi zweryfikować wiedzę na temat karmienia W LEŻACZKU!!!!! Toż to niebezpieczne
No właśnie w leżaczku karmi sie dzieci które samodzielnie nie siedzą bo są wtedy w pozycji połleżącej
własnie niestety nie….. dziecko nie poradzi sobie w chwili zakrztuszenia, bo nie będzie umiało się przechylić do przodu w odpowiednio szybkim czasie, nie ma kontroli nad tym co połyka – szeroko mówią o tym chociażby autorki metody BLW. My nie nie jmy w pozycji półleżącej – dzieci też nie powinny – nie należy mylić z pozycjami do karmienia piersią.
To jak powinnam rozszerzac dietę dziecka osmiomiesiecznego, które jeszcze samodzielnie nie siedzi? Pytam zupełnie serio, to nie sarkazm…
Poczytaj o blw 😉 wszystko jest wytłumaczone, łącznie z oznakami gotowości 😉 Książka Bobas lubi wybór wydawnictwa mamania – tylko nie ta z przepisami 😉
Temat stary, ale być może ktoś będzie szukał odpowiedzi na pytanie powyższe – rozszerzamy dietę, kiedy dziecko wykazuje oznaki gotowości, m.in. wówczas, kiedy siedzi samodzielnie z podparciem – czyli na kolanach rodzica, opierając się o niego. Dopóki dziecko samodzielnie nie siedzi bez podparcia, rozszerzanie diety powinno odbywać się właśnie na kolanach rodzica, w pozycji bocznej – można szczegóły opisywane przez fizjoterapeutów wyszukać w internecie. I NIE karmimy w bujaczku NIGDY, nikogo! To nie jest pozycja dla niemowlaka w ogóle, a co dopiero do NAUKI jedzenia.
BLW nie dotyczy dzieci które nie siedzą 😛
A nam pediatra odradziła BLW na start rozszerzania. Potem tak, ale na początku jest wiele zakrztuszeń bez względu czy dziecko siedzi, czy nie i gdzie. Jednak papki i musy na początek, żeby dziecko zapoznać że smakami. To i tak rewolucja dla układu trawiennego. Potem wraz z rozwojem motoryki BLW proszę bardzo
Zgadzam się w 100 %
W pozycji półleżącej nie podaje się ŻADNYCH pokarmów stałych. Tylko butelkę z MLEKIEM. A to nie jest rozszerzanie diety… chyba że o MM… Do BLW musi być pozycja pionowa.
Dokładnie tak! Nie chodzi nawet tylko o blw ale jeśli ktoś karmi papką to dopiero jest niebezpieczeństwo w bujaczku.
Dziecko które pożera a nie je a jednak nie bardzo siada nie może jeść butli w 7 miesiącu bo je zaglodzicie i zabraknie mu witamin i mikroelementów. Jak wy sobie w życiu radzicie bez elastyczności żyjąc tylko schematami bez pomyślunku???
Moje dziecko pierwsze 8 tygodni zycia spalo wylacznie na poduszce z moja reka pod poduszka lub u mnie w ramionach jakakolwiek proba polozenia dziecka na plasko lub na brzuchu konczylo sie tym ze dziecko sie zanioslo i plakalo 30 min jak w histerii . Diagnoza reflux . Problem z diagnoza byl taki ze nie bylo fontanny i ulewania non stop. Kupilam dwa kliny do lozeczka i wozka i zero problemu ze spaniem. Na brzuchu dziecko zaczelo lezec dopiero majac 7 miesiecy mimo ze glowa sztywno trzymana od 2.5 miesiaca i zaczelo siadac podczas karmienia majac 6 miesiecy. Klin jest w lozeczku nadal gdy dziecko chce na nim lezec uzywa jesli nie obraca sue w druga strone i spi na brzuchu. Tak wiec poduszki jak najbardziej jesli jest zalecenie lekarza.
Dokładnie, dzieci refluksowe mają wręcz zalecenia by być pod kątem, ale lepiej bez poduszki. Jak śpi z mamą lub na mamie to i tak śpi w bardzo dziwnych pozycjach..
Pozycją pod kątem wcale nie jest zalecana dla dzieci w refluksem. Lepiej żeby dziecko ulało niż mu się cofało tylko do przełyku.
„Pozycja na plecach pod kątem (z uniesieniem głowy) może nasilać objawy refluksu. Podobnie dzieje się w przypadku ułożenia w pozycji półsiedzącej i na prawym boku. Dodatkowo ułożenie pod kątem sprawia dziecku pewien dyskomfort. Grawitacja układa malucha inaczej niż na płasko, przez co zmuszamy go do walki przeciwko sile ciążenia. A to z kolei może generować dodatkowe napięcia w układzie nerwowo-mięśniowym, zaburzać prawidłowy rozkład napięcia mięśniowego, a w efekcie zaburzać wzorce ruchowe i rozwój motoryczny.”
https://falmed.pl/refluks-zoladkowo-przelykowy-u-niemowlat-cz-ii
Pozycja pod kątem na klinie a głowa na poduszce to zupełnie co innego
Leżaczek można różnie ustawiać. Zapewne dziecko na leżąco nie jadło.
Ch…j nie lekarz. Amator i głąb. Na dodatek pisać nie potrafi. Artykuł napisany w stylu tabloidowym. Żeby tylko kliknąć. Pierdoły same debilka napisała.
Tu trzeba dodać – nie sadzajmy dzieci w samochodach! Trzymiesięczne dziecko jest za małe, by je wrzucać do dużego fotelika. No i wożenie. Masę ludzi wozi dziecko w foteliku samochodowym całymi godzinami. Bo śpi. Podczas snu też kręgosłup jest obciążony. Mało kto wie, że przez pierwsze pół roku życia dziecko nie powinno jechać autem dłużej niż godzinę. A noworodek to wręcz w ogóle, góra 15 minut do sklepu czy przychodni. A nie cztery godziny nocą nad morze.
Nie do końca tak jest. Mój syn siedział sam gdy skończył 4mce. Nikt mu nie pomagał, po prostu któregoś ranka przyszłam po niego do łóżeczka a on siedział. Stal na nóżkach jak skończył 7mcy. Moja córka obecnie 4mce też już sama siada. Każde dziecko jest inne. U Nas na przykład nie było obrotów z placów na brzuszek najpierw, ten etap całkowicie był pominięty, tak samo z raczkowaniem-od razu było chodzone
U nas starsza mając 4/5 miesięcy siadała sama, 6 miesięcy wstała w łóżeczku, 7 miesięcy wstała i poszła, bez trzymania się czegokolwiek. Pani lekarz rehabilitant stwierdził, że za wcześnie poszła ale zabroniła przeszkadzać, tzn. nie zachęcać ale i nie stopować.
Młodsza dopiero zaczyna siadać sama (8 miesięcy) ale już wstaje samodzielnie przy meblach i raczkuje, co prawda do tyłu ale pełznie :). Jesteśmy po rehabilitacji (od 3 do 6 miesiąca) z powodu wzmożonego napięcia mięśniowego.
Mój drugi synek często jak leży na pleckach sam unosi głowę i spina rączki jakby chciał się odepchnać. Jak się z nim bawię i złapię go za rączki od razu siada, chociaż mu na to nie chcę pozwalać i nie zachęcam go do tego. Co robić ? Nawet jak kładę go na boczku on dzwiga głowę do góry. Potrafi się sam złapać boków gondoli i podnosić, to też jest jeszcze odruch bezwarunkowy ? Przyznam się też, że kładę go czasami do leżaczka, szczególnie jak muszę coś zrobić przy 2 latku, ktory też się domaga uwagi. Czy ten odruch chwytny jest możliwy jak dzidcko ma 4 miesiące ? Dodam, że synek już sam potragi wziąć do ręki lekka grzechotkę i trzymać ją chwilę, czasem też włoży ją do buzi.
mieszkam w Panamie. mam bardzo dobrego pediatrę który się uczył i praktykował w stanach. mam do niego pełne zaufanie. powiedział mi że niesadzanie dzieci to zabobon i że 4 miesięczne dziecko jak najbardziej mogę oprzeć o swój brzuch. nikt tu nie słyszał o tym że dzieci się nie sadza i jakoś ludzi żyją. więc i ja sobie odpuściłam. po czwartym miesiącu nosiłam synka w pozycji pionowej, sadzałam na kolanach i w wózeczku z uniesionym oparciem (nie 90• oczywiście). dziecko po 4 miesiącu jest ciekawe świata noszenie na fasolkę jest dla niego po prostu nudne. mój synek wiercił się i kręcił w takiej pozycji.
Tak, zgadzam się to jest przesada. Moja córka ostatnio wspięła się po mnie i chwile się utrzymywała na nogach, pediatra mi mówi opóźniać wstawanie. Nie rozumiem, mam dziecko które samo wykonuje czynności przywiązać żeby się nie ruszało?! Jeśli robi cos samo to znaczy ze jest na to gotowe i tyle.
A ja chciałabym się odnieść do kładzenia poduszki pod główkę dziecka. Początkowo starałam się układać synka zawsze na inny boczek, ale on upodobał sobie lewą stronę, potrafił nawet wyswobodzić się z rożka, żeby położyć się na ulubionym boczku. Dlatego lekarz zalecił nam układanie zwiniętej pieluszki po tej stronie główki na której układa się dziecko, albo właśnie kładzenie go na poduszce. Robię tak od 2 miesiąca życia. Teraz synek ma 6 miesięcy i jakoś nie zauważyłam ja, ani Pani doktor, żeby źle wpływało to na dziecko.
Udostępniłam u siebie. Może kilku rodziców przeczyta i wyciągnie wnioski…
U nas córeczka pięknie pokonywała wszystkie etapy (leżenie na brzuszku, przekręcanie na boczki, na plecy, brzuch, raczkowanie, stawanie, chodzenie przy meblach i samodzielne) nigdy jej nie zmuszaliśmy, wszystko osiągała sama, nigdy jej nie pomagaliśmy. Obecnie ma 1 rok i 4miesiące biega, szaleje, podskakuje, kręci dookoła, wspina. Jest bardzo dobra pod względem motorycznym. Ale szeroko stawia nóżki 🙁 nie znamy przyczyny i strasznie się martwimy. Pediatra nas wielokrotnie uspokajała, że to jest normalne i nie chciała dać skierowania we wrześniu, potem w listopadzie i grudniu. Dopiero teraz nam dała. Ale nie daje mi to spokoju i wybieramy się do ortopedy. Boję się, żeby nie było za późno, bo córka zaczęła chodzić samodzielnie już tydzień przed 11 miesiącem. Oczywiście Wit. D podawana od urodzenia.
Trzeba było za 500+ pójść prywatnie do ortopedy , a nie teraz się wielce martwić. Nie rozumiem rodziców , którzy żałuja na lekarza dla dziecka czy lepsze szczepionki, tym bardziej, że im 500 zł miesięcznie spada z nieba.
Nie sadzalismy dziecka, samo zaczelo sobie siadac z pozycji na czworaka majac 6 miesiecy. Wczesniej umiala sie juz czolgac. Przez to, ze nie trenowalismy siedzenia to teraz w kolko musze patrzec czy nie upadnie bo choc sama bardzo latwo siada, amortyzuje upadki, trzyma w rekach zabawki i po nie siega (na czworaka i z powrotem do siadu) to nadal po jakims czasie latwo traci rownowage i nie zawsze uda sie jej upasc i amortyzowac. POniewaz sama z latwoscia siada i sie przesiada to nie wystarczy poukladac miekkie koce na okolo bo zaraz pojdzie dalej i siadzie na sliskiej podlodze i tak w kolko. Nie wiem wiec czy tak dobrze jest nie cwiczyc z dziecmi siadania. jezeli przez do siadania to mozna troszke tam cwiczyc, ale napewno nie sadzac w pozycji z oparciem. moja nigdy nie potrafila siedziec z oparciem, odrazu bez…
Super artykuł. Niestety zaglądają tu tylko młode mamy chcàce jak najlepiej dla swojego dziecka a babcie i tatusiowie tkwią w swoich przekonaniach. Ja np od dawna walczę z teściową ,która gdy tylko weźmie moje dziecko na ręce to zawsze je sadza -„musi się nauczyć siedzieć bo moje chłopaki to już w tym wieku siadały” i później walka z mężem aby też nie sadzał dziecka obstawionego poduszkami tylko dlatego ,że jego tak sadzano i żyje. Bo wlasnie taki argument słyszę najczęściej gdy mówię aby nie sadzać mojego dziecka. Nie mam już sił tłumaczyć upartej teściowej bo ona wie wszystko lepiej , ostatnio do sadzania na siłę mojego dziecka -które bardzo krzyczy i denerwuje się w pozycji siedzącej dołożyła stawianie go. Non stop pyta czy go stawiam w łóżeczku żeby trzymał się barierek -„bo przecież trzeba go nauczyć stać”. Mam już nerwice kiedy tylko zbliża się do mojego dziecka bo wpoiła mojemu mężowi te swoje poglądy i ja jestem postrzegana jako wariatka. A ona wychodzi z dzieckiem do drugiego pokoju kiedy ja np jem abym nie widziała ,że go sadza lub stawia. A kiedy robi to przy mnie to jeszcze się śmieje i komentuje „ no zobacz jak ładnie siedzi”.
Mąż ma problemy z kolanami a nigdy nie miał żadnego urazu -czytałam gdzieś ,że stawianie dziecka albo jeszcze chodzenie za rękę kiedy ono samo jeszcze nie chodzi może wlasnie uszkodzić kolana i dopiero w dorosłym życiu to wyjdzie no ale przecież jej tego nie powiem bo jej nie można zwracać uwagi bo wie wszystko lepiej…..
Teściu z kolei upodobał sobie podnoszenie z maty syna przez ciągniecie za ręce, na moje krzyki reaguje szyderczym śmiechem i komentarzem ,ze on już jestduży i jak inaczej ma go podnieść.
Bardzo frustruje mnie ta sytuacja bo krzywdzą moje dziecko i na dodatek to ja wg nich nie mam racji. Mogłoby być w telewizji trochę programów edukacyjnych dla dziadków bo to głównie oni stosują stare metody na wnukach. I niemalże wszystkie zakazy oni odwrotnie postrzegają, ile się osluchalam ,żeby mu podusie a nawet normalnego jaśka pod głowę podkładać bo dziecko nic nie widzi. A żeby dziecko w nosidełku samochodowym bujać w domu bo dzieci lubią bujanie a potem go nie wyciągać z fotelika samochodowego bo tak ładnie sobie śpi…. no i to telepanie wózkiem- ja niw usypiałem dziecka w wózku a kiedy chodziłam na spacery to tylko pchałam wózek aby nie narazić małej główki na niepotrzebne wstrząsy a teściowa oczywiście swoje – trzeba pobujać dziecko bo tak dzieci zasypiają!”….
Przykra sytuacja i nie dziwię się, ze się Pani martwi. Może po prostu powiedzieć dziadkom, ze fakt, wychowali swoje dzieci i dużo wiedzą, i nie chcą źle, ale:
– Teraz Pani jest matką i jest odpowiedzialna za swoje dziecko:
Jako matka ! A to inaczej niź babcia czy dziadek.
– I prosi, żeby Pani zdanie jako matki szanować.
– Ze zalecenia lekarzy TERAZ są inne (a Lekarze wiedzą teraz więcej rzeczy niż 30 lat temu)
– Ze tego a tego Nie chce Pani …
A przedtem porozmawiać z mężem, żeby panią w tym wsparł, jako mąż powinien ze swoimi rodzicami porozmawiać i im uświadomić, ze oprócz bycia synem jest mężem i ojcem i jego zadaniem jest wspierać tę swoją nową rodzinę. Zyczę szczerze powodzenia.
P.s. Sama jestem od niedawna babcią, w Holandii i mam holenderską synową. Taka sytuacja tu w ogóle nie jest do pomyślenia. Jak się dziadkowie zanadto mieszają to kontakty z wnukami ustają.
Przeczytałam Pani komentarz i borykam się z podobną sytuacją.Z tym ,że zawsze ciociom,babciom,prababciom itp mówie jakie są reguły przy dziecku na danym etapie życia.Jeżeli ktoś ich nie przestrzega to nie widzimy się lub przy spotkaniu dziecko jest w pewnej odległości.Kilka iesięcy temu okazało się, że wśród znajomych są osoby,które twierdzą,że nie mycie rąk po przyjściu do domu uodparnia.Próbowali mi wmówić,że to nawet dla dziecka będzie zdrowe,żeby uodporniło się na bakterie.Nie interesuje mnie czy to babcia,teściowa czy prababcia.Już dawno zauważyłam, że trzeba skończyć z tym szantażem emocjonalnym na matkach-„prababcia juz stara to daj jej zrobić jak chce”,otóż mówie temu stanowcze nie.Prababcie kochamy ale nie uznajemy głupiej miłości.Nie wisz jak trzymać dziecko,zapytaj,to nie boli.Na każdą akcję sadzania ,Podnoszenia za rączki lub próby podnoszenia do wstawania reaguje stanowczym głosem.Zdarzyło mi się też krzyknąć,kiedy prostowano nogi dziecka”żeby miało ładne później”,”bo twojemu tatusiowi prostowałam i zobacz jaki wysoki wyrósł”Potem tłumaczę dlaczego nie robimy tak i finalnie taka osoba przez dłuższy czas nie bawi się z dzieckiem. Ogólnie to jestem zła, niedobra i przez mnie dziecko jeszcze nie biega..Dziecko jest na etapie pełzania dodam
Tylko tak się składa,ze nie interesuje mnie,że tak się robiło kiedyś.Te wymienione wyżej akcje szkodzą i nie pozwolę aby robić krzywdę mojemu dziecku.Osoby,które rzekomo tak wspaniale zostały wychowane (podnoszone,sadzane itp)mają kłopoty z kręgosłupem i kolanami dziwnym trafem.Dzisiaj dowiedziałam się,że prababci przykro,że dziecko nie siedzi,bo jej syn to juz siedział.Po prostu brak mi słów na takie bzdury.Jak można wymuszać na niemowlęciu,ze ma siedzieć bo tak chce dorosły.Dla mnie to po prostu niepojęte.Odnośnie komentarzy gdy się uniosę,lub podśmiechiwania to wytworzyłam po porodzie „twardą skórę”na te złośliwości.Od pierwszego dnia życia dziecka zostałam zbombardowana radami typu” chusta nie bo złamiesz kręgosłup”,”rozszerzaj dietę od 3M bo inaczej nie będzie jadło ni prócz mleka”.Oj mogłabym cały elaborat tutaj napisac tych dobrych rad.Najważniejsze to my matki musimy wierzyć sobie samym.Jeżeli ktoś z rodziny podnosi dziecko i czujemy,ze coś jest nie tak to mówimy od razu .Nie ważne,że ciocia,babcia sie obrażą.To one nie sa gotowe na zajmowanie się dzieckiem,nie my.
Gotuje się we mnie kiedy czytam Wasze historie o radach teściowych itp dotyczących wychowania dziecka i „wspierania” ich rozwoju.. nasz synek ma 8,5 miesiąca, ma problemy z napięciem mięśniowym (cc), od 2 miesiąca 1x w tyg był rehabilitowany w ośrodku, w domu rownież ćwiczyliśmy. Pozno ale zdążył na czas trzymac pięknie głowę leżąc na brzuchu, przewracać się z pleców na brzuch. Niedawno dopiero zaczął próbować przewrotów z brzucha na plecy. Utrzymuje wysoki podpór, pięknie piwotuje, potrafi też przesunąć się w tył. I tu moje pytanie- czy tylko mi się wydaje, że raczkowanie często jest mylone z czworakowaniem? Jak sama nazwa wskazuje.. raczkowanie to ruchy do tyłu chyba, prawda? Tak czy tak nasz syn jeszcze nie usiadł sam, siedzi oparty (nie pod katem 90st)czy to na kolanach czy w bujaczku. Z gondoli zrezygnowaliśmy całkiem niedawno, buntował się bardzo i nie chciał w niej leżeć. W spacerowce oparcie ma opuszczone bardzo nisko, zdarza się mu w niej dźwigać. Sporadycznie nosimy go w nosidle ergonomicznym (od 3tygodni); na to wszystko wlasciwie nie mieliśmy wyjścia, uwielbia byc na rękach i domaga sie tego, jednak wazy 10kg i jest długi, plecy odmawiają nam posłuszeństwa. Wciaz jest karmiony piersią ale po 6 miesiacu zaczęliśmy rozszerzać dietę; z jedzeniem nie ma żadnych problemów. Mieliśmy rownież wtedy dylemat w czym go karmić. Do teraz udaje nam się to w bujaczku z nieco odchylonym oparciem (bez możliwości bujania sie oczywiście), ma podparte plecy na niemal całej długości. Dosc szybko zjada więc czas w tym bujaczku jest ograniczony (jedzenie plus moment gdy biorę szybki prysznic). Coraz wiecej czasu spędza na brzuszku, polubił to.
Ale do brzegu.. przez długi czas bardzo pilnowaliśmy wszystkich zasad, pielęgnacji, podnoszenia (po 2 miesiacu jego zycia kiedy skonsultowaliśmy się z lekarzem i fizjo.)i na dzis stwierdzam ze czesc rzeczy udało się zniwelować, a część wciàż sie utrzymuje; lekka asymetria, uciekające czasem oczko. Do pewnych czynności po prostu zostaliśmy zmuszeni, i staramy się czynić „mniejsze zło” tak naprawdę w ilosci minimalnej. Dlatego jestem zdania ze rodzic sam powinien tez słuchać własnej intuicji ALBO ludzi którzy sie na tym ZNAJA z racji wykształcenia. Teściowa jeszcze przed 6 mz dopytywała nas kiedy zrezygnujemy z gondoli zeby syn świat mógł oglądać itp.. zdarza sie ze mając go w rękach próbuje go sadzać twarzą do siebie na kolanach. Zwracamy jej uwagę zeby tego nie robiła. Mamy gdzies jej rady tak naprawdę, robimy to co radzą specjaliści. Na szczescie moj maz trzyma całkowicie moją stronę i głośno ją upomina. Ona wznosi oczy w gore myśląc ze wie wszystko, bo wychowała trójkę dzieci. Ale tak jak ktoś wspomniał wyżej, medycyna poszła do przodu i cos co obowiązywało kiedyś, dzis można miedzy bajki włożyć. Dobrze by było stworzyć cos dla starszego pokolenia; jak pielęgnować wnuki ewentualnie jak nie wtracac sie ludziom w wychowanie ich dzieci 😄 bo rownież nasi rówieśnicy maja wiele rad a przede wszystkim cisną się o jakis wyścig w rozwoju, porownuja i chwala się czego to ich dzieci juz nie potrafią a nasz syn jeszcze nie. Doprawdy, dla młodej matki długo czekającej na dziecko takie porównania sa ogromnym ciosem, mogącym doprowadzić ją do stanów depresyjnych i morza zmartwień, odbierając przy tym radość z wychowania dziecka.
Co miesiąc mam ochotę zrezygnować z internetu zeby nie oglądać tego wyścigu. I wciaz powtarzam sobie w głowie „spokojnie, daj mu czas, i na niego przyjdzie pora” oby! Pozdrawiam rozsądnych rodziców!