Od dłuższego czasu chodziło za mną, to, co powiedziała…Te słowa odbijały się głośnym echem w mojej głowie prawdopodobnie z powodu żalu, jaki w stosunku do jej sytuacji odczuwałam. A może, dlatego, że powiedziała na głos, to, co i mnie kiedyś  tak bardzo dręczyło?

Wspomnienia wróciły

Kilka tygodni temu na spotkaniach dla mam z dziećmi pojawiła się pierwszy raz, przyszła lekko zaniedbana z maleńkim synkiem. Może określenie zaniedbana jest trochę na wyrost, po prostu widać było po niej zmęczenie, niewyspanie od tych 4 miesięcy życia maleństwa z lekką nutą frustracji. Siedziałyśmy w kręgu i w najlepsze dyskutowałyśmy o karmieniu piersią, kiedy ona zadała pytanie, to którego nie wypowiada nikt na głos, a które codziennie wije się w zakamarkach matczynego umysłu:
-a co jeśli robimy popełniamy błąd i bezpowrotnie robimy naszym maluchom krzywdę? Co jeśli nie da się tego odwrócić?

To boli nas wszystkie…

To ostatnie zdanie zelektryzowało salę, uwaga wszystkich skoncentrowana było tylko na niej. Powstał lekki pomruk wśród zebranych, po czym wszystkie rzuciłyśmy się do zaprzeczania i pocieszania, podkreślając, że świat przecież nie jest czarno-biały i nie można zniszczyć bezpowrotnie swojego, ani czyjegoś życia. Nastąpiła chwilowa ulga i natychmiastowa zmiana tematu. Tak ja też się pod tym podpisałam, jednak to pytanie nie dawało mi spokoju. Aż w końcu przypomniałam sobie, że ja też to czułam. Całkiem niedawno, ale mój organizm dążąc do przetrwania odsunął, to poczucie w odmęty nieświadomości.

Baby blues moja historia

To była druga noc po urodzeniu Franka bezsilna wstałam już piąty raz, bo płakał. Słowo płakał nie oddaje jednak całej mocy, zapalczywości i rzewności, jaka przebijała z tego łkania. On wył, a ja kompletnie nie wiedziałam, co robić, przecież nakarmiłam go już 4 razy, więc to nie mógł być głód (wtedy nie wiedziałam, że dzieci potrafią wisieć na cycu praktycznie całą noc) Kiedy udało mi się go ukoić i w końcu padł, ja też rozsądnie postanowiłam się położyć, myślicie, że od razu zasnęłam?

Wtedy to wszystko się zaczęło

Mój organizm odmówił posłuszeństwa, kiedy przyłożyłam głowę do poduszki, pojawiła się gonitwa myśli, zaczęłam nerwowo przewracać się z boku na boku. Co dalej? A jeśli znowu się wybudzi? Co robię nie tak? Jak dalej dam radę? Czy to się kiedyś skończy? Może ja się nie nadaję na matkę? A przecież on już się urodził, jest i będzie, a nie tak to miało wyglądać! Pojawił się ogromny lęk.

Napisałam do męża rozpaczliwego smsa, że nie dam rady bez niego. Miałam nadzieję, że sytuacja się zmieni, kiedy wyjdziemy ze szpitala, jednak w domu zauważyłam, że mimo zmęczenia szukałam wymówek, żeby tylko nie pójść spać, żeby te mroczne myśli nie wracały i nie zostać wybudzoną przez ten przeraźliwy ryk. Bałam się drzemać w ciągu dnia, moje ciało przez skoki adrenaliny przy rozpaczliwym płaczu dziecka nie pozwalały mi zmrużyć oka. Jednak najgorsze przychodziło nocą, pytania czy ze mną wszystko w porządku? Przecież nigdy tak nie miałam, kim jestem, co się dzieje? I czy kiedykolwiek będę normalna, taka jak kiedyś? Przecież zostałam matką, nie ma odwrotu…

Baby blues to choroba?

Wiedziałam, że istnieje baby blues, przecież jestem lekarzem, jakby sama świadomość miała mnie przed nim uchronić… Nie jest to choroba, bardziej stan emocjonalny, dotyka aż 80% świeżo upieczonych matek, tylko, że w moim przypadku była to rzadziej spotykana forma napadów lękowych. Pojawił się klasycznie 3-5 dni po porodzie, związany ze zmianami hormonalnymi, towarzyszącymi połogowi.
Gwałtowny spadek estrogenu i progesteronu, które w ciąży zwiększone są dziesięciokrotnie, a w głównej mierze obniżka poziomu kortykotropiny związanej z hormonem stresu-kortyzolem odpowiada za huśtawkę nastroju. Z czasem gospodarka gruczołów dokrewnych się normuje. Choć nie zawsze i kończy się na depresji poporodowej, która dosięgnęła dziewczynę, o której pisałam

Objawy baby blues

Jeśli tak jak ja jesteś aktywną osobą i żyłaś na pełnych obrotach, to jesteś bardziej narażona na baby blues i możesz doświadczyć po porodzie:

  • Zmiennych nastrojów
  • Płaczliwości
  • Nieustannego zmęczenia
  • Problemów z koncentracją
  • Poczucia smutku
  • Przytłoczenia obowiązkami domowymi i dzieckiem
  • Poczucia nie bycia sobą
  • Nerwowości, zniecierpliwienia
  • Niepewności w nowej roli mamy
  • Zaburzeń apetytu
  • albo jak ja doświadczyć zaburzeń lękowych i snu

Jak sobie nie poradziłam?

Mówię otwarcie, ja sobie nie poradziłam…ALE! Ciesz się, mam dobre wieści! Nie poradziłam sobie SAMA, ale dzięki wsparciu! Jeśli jeszcze nie zadbałaś o siebie, to teraz będziesz musiała! Jeśli nie dla swojego dobra, to dla dziecka. Wiem, że wydaje się to nieprawdopodobne, ale wszystko minie. Nie obwiniaj się! Proces stawania się mamą trwa długo, a dokładnie całe życie. Tak! To normalne, że karmienie piersią jest trudne. Rozmawiaj z innymi o swoim porodzie, karmieniu, jak odnajdujesz się w nowej roli (dzięki takim rozmowom dziewczyna z opowieści poszła na terapię i cieszy się byciem Mamą).

Tak wiele nowych rzeczy wydarzyło się w krótkim czasie, nic dziwnego że twój organizm ma trudność z okiełznaniem tak wielu emocji. Nagradzaj się małymi przyjemnościami-kąpielą, książką, ulubionym zdrowym jedzeniem. Spaceruj z malcem by produkować endorfiny i otwórz się na innych. Proś o pomoc męża, wspierajcie się nawzajem. Kto wie może to zaowocuje nowym podziałem obowiązków domowych? Dla mnie małżon był niesamowitym wsparciem, gdy ogarniał mieszkanie, gotował i mówił mi, że jestem dobrą mamą (to niesamowicie potrzebne)Przetrwałam dzięki niemu, bliskim, Ty też dasz radę!

Mówię stanowcze NIE! Temu macierzyństwu z kolorowych pism, które przedstawiają je jako festiwal spokoju, róż, fiołków i aniołków. To nie urocze zdjęcia, bycie seksi mamą, wyścigi o fit ciało po ciąży. Macierzyństwo to stawanie się w pełni kobietą, w pełni sobą, przez akceptację swoich ograniczeń i słabości, z dużą domieszką miłości, nabytą z czasem. Taka piękna metafora życia, kiedy to niczym sinusoida pojawiają się naprzemiennie wzloty i upadki.