Okazuje się, że macierzyństwo to nie proces stawania się mamą… a otwarta wojna. Walka porównań, spełniania kryteriów oraz nieustannej presji, by być nie tylko wystarczającą, ale lepszą matką. Cokolwiek miałoby to znaczyć… Takie miałam wrażenie, kiedy na jednym z ciążowych grup przeczytałam, że cesarka to nie poród, a operacja polegająca na WYDOBYCIU dziecka. Po 28 latach mojego życia okazało się, że nigdy się nie urodziłam… Ponieważ przyszłam na świat przez cesarskie cięcie… I nie mam prawa do obchodzenia urodzin, a rocznicy wydobycia! Krew mnie zalała… Skąd wzięło się takie myślenie, czy to wymysł ostatnich lat? Okazuje się, że tak było… zawsze.

Cesarka, to nie poród, dlaczego tak wiele osób w to wierzy?

Skąd te irracjonalne podejście w społeczeństwie? Aby poznać odpowiedź musimy się cofnąć do czasów starożytnych. Kiedy, cięcie cesarskie faktycznie z porodem nie miało nic wspólnego. Kobiety często umierały podczas narodzin dziecka, albo w połogu. W Rzymie obowiązywało prawo zakazujące pogrzebania ciężarnej kobiety bez wyciągnięcia z jej łona płodu. Niektóre źródła podają, że w ten sposób przyszedł na świat Juliusz Cezar, stąd miałaby się wziąć również nazwa zabiegu sectio caesarea.. Nie zmieniło się to również w nowożytności Kościół wprowadził obowiązek sekcji zmarłych ciężarnych i chrztu dzieci z ich łona. Społecznie był to proceder kojarzący się raczej ze śmiercią, smutkiem i ostatecznością niż radością narodzin.

Pierwsze udane przypadki

Przez długie stulecia na cięcie decydowano się, kiedy była to ostatnia deska ratunku dla…dziecka, ponieważ matki i tak najczęściej umierały w wyniku zakażenia lub powikłań. Nie inaczej było w przypadku średniowiecznego, szwajcarskiego trzebiciela świń Jakuba Nufera z kantonu Thurgau. Wydobył samodzielnie żywe dziecko z łona swojej żony, która zmarła w parę tygodni po zabiegu. Dopiero zdobycze medycyny przełomy XIX i XX-aseptyka, nowoczesna technika chirurgiczna, znieczulenie i antybiotyki- pozwoliły na szersze zastosowanie cesarskiego cięcia.

Czarny PR cesarskiego cięcia

Przez stulecia cesarskie cięcie kojarzyło się źle, jako dramatyczna deska ratunku, kiedy akcja porodowa bezskutecznie się przedłużała. Nigdy nie dając gwarancji, co lekarz zastanie się po otwarciu powłok brzusznych.  Autor nowoczesnej techniki cięcia Eduardo Porro,  pomimo sukcesów przyczynił się do negatynego obrazu operacji, ponieważ…kończył zabieg usuwając macicę. Urodzone dziecko było, więc pierwszym i ostatnim potomkiem…a często nie dożywało ono nawet pierwszego roku życia. Jeszcze sto lat temu umieralność noworodków sięgała 70%, a matek 60%podczas zabiegu . Można powiedzieć, że cesarskie cięcie to był wyrok, który nie wiadomo jak się skończy. Nikt świadomie się na niego nie decydował i nikomu nie życzył takiego rozwiązania.

Jak to wygląda teraz?

Duża skuteczność zabiegu przyczyniła się do powszechności, jednak nie zawsze godzi się ona z wizją porodu ciężarnej. Wskazań do przeprowadzenia procedury jest kilkanaście: zarówno położniczych związanych z anatomią, przebiegiem porodu, czy reakcją płodu, ale też innych: chorób oczu, serca oraz budzącą największą kontrowersje tokofobię. Przyczyny te są niezależne od przyszłej mamy i nie dane jest im decydować czy będą mogły urodzić siłami natury.

Kwestie społeczne i kulturowe

Badania wskazują, że kobiety, które wcześniej wiedziały o c.c w trybie planowym znoszą ją dobrze. Zupełnie inaczej reagują panie rodzące długo siłami natury, a poród kończy się cesarką. Mają poczucie niespełnienia oraz utrata bardzo cennego doświadczenia. Co wskazuje, że kobieta ma silne pragnienie zjednoczenie się ze swoim ciałem, bólem i wydaniem na świat dziecka. Negatywny wydźwięk historyczny przełożył się na sceptycyzm społeczny, co do zabiegu, pozostawiając pole do osądu, ale czy słusznie?

Co na to medycyna?

Według definicji:

„Poród–  to szereg następujących po sobie procesów mających na celu wydalenie z macicy wszystkich elementów jaja płodowego: płodu, płynu owodniowego i popłodu.”

Cięcie cesarskie faktycznie jest procedurą chirurgiczną- bardzo poważną, związaną z wieloma powikłaniami. Do zabiegu niezbędne jest znieczulenie, a rekonwalescencja wiąże się często z bólem. Niejednokrotnie kobieta dochodzi do siebie dużo dłużej niż przewidziane na połóg po porodzie siłami natury 6 tygodni. Jednak medycyna nie różnicuje, co jest lepsze! Bo takie kryterium nie istnieje!

Cesarzowo, pamiętaj!

Młoda Mamo dzielnie nosiłaś Malca przez 9 miesięcy, przetrwałaś trudy każdego trymestru i powinnaś być z tego dumna, bo to dopiero początek. Nie raz czekają Cię w wychowywaniu dziecka trudne momenty, liczne wybory. Dlatego już teraz powinnaś się nauczyć doceniać siebie. Innych ludzi nie zmienisz, ale o tym jak Ty się czujesz ze swoim porodem możesz zdecydować sama.

To jest właśnie moment, kiedy zaczyna się syndrom niewystarczająco dobrej Matki. Kiedy nieustannie zastanawiasz się czy zrobiłaś wszystko, co mogłaś. Przyjdą dni, gdy Twoje dziecko będzie płakać, a Ty będziesz bezsilna, nie znając powodu marudzenia. Chwile, kiedy stanie się coś nieprzewidywalnego i nie będziesz wiedziała jak się zachować. Wizyty krewnych, podczas, których każdy będzie Ci dawał sprzeczne rady. Nadejdzie zmęczenie po niewyspanych nocach i przygnębienie baby bluesa. Gdy mimo wsparcia, pełnej lodówki i względnego porządku będziesz chciała od tego wszystkiego uciec skacząc przez okno. Wtedy pamiętaj, jeśli nawet wszyscy są przeciwko, zawsze możesz mieć jednego sprzymierzeńca- w sobie samej. Dlatego nie podcinaj sobie skrzydeł na starcie!