Pamiętam jak dziś, kiedy bawiłam się w piaskownicy, miałam jakieś 5 lat, a obok w blasku słońca rozmawiały dwie panie na ławeczce. Lekko ściszonym głosem, żeby nie było słychać tematu dialogu. Musiałam się nieźle wysilić, żeby podsłuchać, co chciały ukryć. Aż w końcu usiadłam do nich plecami i wyłapałam kilka zdań:
Dysplazja stawów biodrowych a chustonoszenie słów kilka
-Była śliczna kiedy się urodziła, zdrowa 10 punktów w skali Apgar. Niczego się nie spodziewaliśmy i po 3 miesiącach zaczął się horror…
-Co pani powie! Krzyknęła zatykając usta jedna rozmówczyni.
-Mąż zauważył, że mała ma niesymetryczne udka, na jednym było 5 fałdek. Układały się one zawsze się tak układały,a na lewym tylko 3, więc zgłosiliśmy się do lekarza. Chyba kolejne parę miesięcy zeszło się, żeby dotrzeć na USG i okazało się, że niestety…
-No to jest właśnie Polska służba zdrowia! Przerwała oburzona kobieta.
-Wiadomo, ale kiedyś nie było takiego dostępu do ultrasonografii…Westchnęła-Tylko, że przez tą opieszałość córka pół roku była zamknięta w rozwórce. Męczarnia niesamowita, ona była coraz bardziej ruchliwa i chciała chodzić, zaczęły się upały, a tu niestety dzień i noc w tej samej pozycji
-Jakbym nie widziała, nie uwierzyłabym! Przecież to jest zdrowe dziecko!
-Tak, ale gdyby w porę to nie było wykryte dzisiaj jedna nóżka byłaby krótsza od drugiej…
Na wyobrażenie o dziewczynce z nóżkami różnej długości mi, pięciolatce zimny pot zalał plecy. Pamiętam to bardzo dobrze, bo dzieckiem, o którym mówiły kobiety byłam ja sama, a jedną z Pań moja Mama. Na szczęście wszystko skończyło się dobrze, a jedyną pamiątką po tym defekcie jest „strzykające” biodro. Jednak przez pół roku byłam poddawana rehabilitacji i byłam dość znacznie unieruchomiona przez większość dnia w rozwórce Koszli.
Jednak dysplazja stawów biodrowych a chustonoszenie, bo o tym była mowa, to jedna z najczęstszych wad wrodzonych w populacji europejskiej. Polega na niedorozwoju panewki stawowej, co przy braku odpowiedniego leczenia przyczynia się do również do patologii w budowie kości udowej oraz miednicy. W Polsce u około 2-4% noworodków, częściej płci żeńskiej. Dlatego po urodzeniu zalecane jest USG bioderek malca, by na wczesnym etapie dostrzec potencjalne anomalie.
Czy możemy jakoś przeciwdziałać dysplazji?
Czynniki predysponujące działają jeszcze przed urodzeniem i niestety nie mamy na nie żadnego wpływu. Częściowo zależą od genów, pozostałe związane są z ułożeniem w życiu płodowym oraz ilością wód. Na szczęście dzięki większej dostępności do USG i programowi wczesnego wykrywania znacznie wzrosła rozpoznawalność. Przyznaję, że z pewnym niepokojem patrzyłam w ciąży na przyszłość mojego Malucha, w obawie, że odziedziczy geny predysponujące do dysplacji. Przeszukiwałam w ciąży podręczniki i tak trafiłam na artykuł mówiący o profilaktyce dysplazja stawów biodrowych a chustonoszenie.
Profilaktyka dysplazji
Czasami zdarza się niewielka tzw. fizjologiczna dysplazja stawu biodrowego i pozycja żabki, jaką przyjmuje maluch podczas motania może wspomóc przebudowę wady. Należy jednoznacznie stwierdzić, że chustonoszenie nie zastępuje leczenia, ani rehabilitacji. Jednak może je wspierać na każdym etapie, dlatego też jest wysoce wskazane, co zatwierdziła nawet Międzynarodowy Instytut Dysplazji Stawów Biodrowych.
Jak wspomagać leczenie?
Aby wspomagać prawidłowy rozwój stawów biodrowych, warto zwrócić uwagę na czynności związane z pielęgnacją, przewijaniem, przebieraniem. Sposób, w jaki łapiemy nóżki, podnosimy malca oraz pozycja, jaką przyjmuje podczas noszenia nie tylko w chuście. O ile każdy ma świadomość, że w chustowaniu najistotniejsze jest prawidłowe zamotanie, o tyle w przypadku dzieci dotkniętych dysplazją to priorytet. Stawy biodrowe to zaraz po kręgosłupie i miednicy element stabilizujący naszą pionową postawę. Odgrywają istotną rolę podczas chodu oraz utrzymywaniu ciężaru ciała.
Dlatego właśnie bardzo istotne jest prawidłowe noszenie, pozwalające by dziecko przyjęło pozycję zgięciowo-odwiedzeniową.
- stopy dziecka z rotację zewnętrzną, paluszki stóp ustawione na zewnątrz.
- kolanka znajdują się mniej więcej na wysokości pępka, a zgięcie nóżek wynosi ok. 110°
- rozkrok zawiera się w ok. 60° dla noworodka i wzrasta w miarę rozwoju do 90°
Równie ważny jest dobór wiązania, nie każde umożliwia przyjęcie prawidłowej pozycji żabki. Dla noworodków i niemowląt do 4-5 miesiąca życia najodpowiedniejszym wiązaniem jest „kangurek”. Wiązanie popularnej „kieszonki” jest trudniejsze by uzyskać optymalne ułożenie dziecka. W moim ulubionym „podwójny x” uzyskanie zgięcia powyżej 90° w stawach kolanowych jest praktycznie niemożliwe. Dlatego nie zaleca się go u małych niemowląt, a u starszych powyżej 6 miesiąca z podejrzeniem dysplazji powinno być stosowane raczej sporadycznie.
A może nosidło?
Mój Mąż nie przepada za chustą, a raczej do dziś nie przekonał się do motania. Kiedy nosiłam się z zamiarem zakupu chusty w poprzedniej ciąży, a on zaaprobował nosidło byłam o krok od jego zakupu. Jednak wizja męskiego nosidła przypominała bardziej wisiadła, niż nowoczesne ergonomiczne z lekkiego materiału.
W nosidle ergonomicznym można nosić dziecko samodzielnie siedzące(i to zdecydowało o wyborze chusty) Panel nosidła powinien sięgać od jednego do drugiego dołu podkolanowego. By stanowić podporę zarówno dla miednicy jak i kości udowych na całej długości. Nie ma tutaj mowy o uniwersalności jak w przypadku chusty. Za to jest ogromny wybór rozmiarów i typów, więc każdy znajdzie coś dla siebie.
Posiadając chustę czułam się pewniej nawet z wizją odziedziczenia wady u dziecka, bo nie byłabym bierna słysząc diagnozę. U dzieci z dysplazją pomysł noszenia zawsze warto skonsultować z lekarzem prowadzącym. Jednak z mojego punktu widzenia nie istnieją przeciwskazania, a wręcz zalecenia i poparcie ze strony Międzynarodowego Instytutu Dysplazji Stawu Biodrowego.
Źródło obrazka wyróżnionego: pinterest.com
Hej Mamo Lekarzu Rodzinny 🙂
Moja córa już ponad 4 miesiące nosi szynę Koszli – 24h/7. Dało się przyzwyczaić. W lecie to nawet trochę pomaga przy zmianie pieluchy 🙂 A teraz właściwie jedyny problem jest taki, że nie mieści się z nią do fotelika samochodowego, czyli nie bardzo możemy podróżować. Pomijam sprawy typu połowa ubrań, kombinezony, śpiworki odpadają, bo nie da się ich nosić z szyną. Ale to tak naprawdę nieważne. Najważniejsza jest konsekwencja w noszeniu. Możliwości rozwoju ruchowego nieco ograniczone, ale dziecko pracuje tym, czym może- i niektóre braki nadrabia szybszym rozwojem innych umiejętności. A ponoć jak się malucha wypuści z szyny po zakończeniu leczenia, to się za nim nie nadąża, bo w mig opanowuje „zaległości” 🙂
Aha, nasz ortopeda nie zalecał noszenia w chuście z dysplazją. Jak będziemy się zbliżać do 5 miesięcy z szyną, to za jego zgodą możemy zacząć z nosidłem:-)
Pozdrawiam!
Wow, moi rodzice najbardziej narzekali na okres letni, że pociłam się niemiłosiernie i bardzo chciałam raczkować i chodzić-urodziłam się w sierpniu, więc pewnie byłam gotowa do chodzenia. Z zaległościami to prawda w 3 tygodnie nauczyłam się chodzić, mając 13 miesięcy. A jakie było uzasadnienie, w przeciwskazaniu do chustonoszenia?
U nas w lecie mała miała 2-4 miesiące, więc o większej chęci do ruchów nie było mowy. Wcześniej przez krótki okres miała poduszkę Frejki- w której to właśnie bardzo się pociła, bo to po prostu kawał sztucznego materiału na tyłek i pół tułowia. Szyna była więc miłą odmianą, w której odparzały się tylko doły podkolanowe zamiast połowy ciała 😛
Co do ortopedy i przeciwwskazań- chodziło o znaczny stopień dysplazji- żeby po prostu ani na chwilę nie przerywać leczenia- i wg niego, też o niegotowy do tego kręgosłup. Ale może on ogólnie taki niechustowy. Posłuchałam się go w każdym razie, bo wiadomo, że biodra stały się priorytetem.
Rozumiem, faktycznie przy znacznym stopniu dysplazji kładziony jest nacisk na leczeni i rehabilitację. Jednak w późniejszym czasie nie widzę przeciwskazań, szczególnie, że pozycja zgięciowo odwiedzeniowa szczególnie w wiązaniu kangurek. Pozdrawiam 🙂
Eh jak znam ten ból… sama zmagam się z dysplazją, krótszą nogą, dodatkowo przeoraną bliznami. Dziś po endoprotezie jestem w stanie dopiero funkcjonować.
Córka też urodziła się z niewykształconymi bioderkami, jednak od razu trafiła do specjalisty (który mnie prawie całe życie miał pod opieką) i dzięki temu historia się nie powtórzyła. Przy czym, jak ja bym trafiła do lekarza wcześniej..moja choroba też mogłaby się zaleczyć mniej inwazyjnie i mniej boleśnie…
Natalia, musiała Pani wykształcić dużo siły życiowej na te zmagania. Dzięki swoim trudnościom mogłą Pani pomóc córce i to jest piękne, jak przekuła Pani swoje trudne doświdczenia w miłośc i troskę.
Czy znalazłyście jakieś badania potwierdzające genetyczne statystyki dziedziczenia zwichnięć stawów przy urodzeniu, lub późniejszej dysplazji stawów? Rozmawiałam na ten temat z kilkoma lekarzami i każdy ma inną teorię… Zastanawiam się, czy jest sposób na zbadanie bądź wykrycie czy moje dzieci też odziedziczą tą chorobę… U mnie o tyle większe prawdopodobieństwo, że moja mama to miała, moja siostra i ja… Czytałam, że dziewczynki obarczone są większym ryzykiem, ale nie wiem za bardzo do kogo uderzyć w tej kwestii ; ) słyszałyście o Międzynarodowym Instytucie Dysplazji Stawów Biodrowych?
Moja córka nosiła szelki pavlika nic nie dały po 8 tygodniach wiec nasz lekarz stwierdził ze nie będziemy męczyć dziecka skoro nie dawało to żadnych efektów . Obecnie jesteśmy po operacji stawu biodrowego, córka biega jak szalona🤗jedyne złe wspomnienia to gips stały na 6 tyg później częściowy na kolejne 6 tyg i blizna. Mam nadzieje ze w przyszłości kolejne dziecko nie będzie się borykać z tym problemem.
Czy mogłabyś powiedzieć jaka wadę miała Twoja córeczka? Moja miała Pavlik przez ponad 2 tyg i żadnej poprawy.