Karmienie piersią, dzisiaj zyskało status poglądu politycznego, wzbudza emocje czasem większe niż kwestia szczepień i DOBRZE! Bo jest to temat niezwykle ważny, zarówno ze względów zdrowotnych jak i rodzicielskich. Jednak czytelniku, nie daj się zwieść, masz tylko jedną perspektywę. Pozwól, że powiem Ci CAŁĄ prawdę o karmieniu z punktu widzenia i Mamy i lekarza, wytrzymaj do końca, bo wyjaśnię Ci, czemu wszyscy się mylą!
Najczęstsze mity na temat karmienia
Jeżeli mieszkasz w Polsce i masz doświadczenie karmienia piersią to zapewne, choć raz usłyszałaś, że: masz za mało pokarmu, dziecko się nie najada, wisi ciągle przy cycu, więc coś jest nie tak. Albo też, że kupy jakieś nie takie, wysypka na twarzy, więc koniecznie od dziś eliminacja wszystkich pokarmów alergizujących, a najlepiej podać mleko modyfikowane. Wszystko byłoby dobrze, gdyby te słowa padały jedynie z otoczenia. Jednak bardzo często zalecenia o odstawieniu od piersi z przyczyn diagnostycznych(USG piersi, RTG), czy proponowanego leczenia(operacja, ekstrakcja zęba, czy zwykły antybiotyk), padają z ust położnych, lekarzy różnej specjalności, stomatologów. Skąd wiem? Bo sama to wszystko słyszałam…
Lekarze, a wiedza o laktacji
Czy spojrzałabyś na te wszystkie zalecenia inaczej, gdybym powiedziała Ci, że na studiach podczas zajęć z pediatrii miałam 2! Seminaria-jedne o karmieniu piersią, drugie o rodzajach mieszanek mlecznych. Łącznie obejmowały jakieś 5 godzin, nie wiem jak to było w latach wcześniejszych, ale z taką przygotowaniem laktacyjnym zyskałam tytuł lekarza. Podejrzewam, że większość medyków, których spotkasz na drodze, ma podobne doświadczenie. Jeśli nie dokształcało, samodzielnie nie karmiło piersią o drodze mlecznej wie, tyle co nic…
Sztywne wytyczne, cyfry, wykresy
Medycyna to specyficzny kierunek studiów z lubością zachwyca się nad biochemią procesów, często pomijając aspekt praktyczny, najistotniejszy dla pacjenta. Tak zbudowane są nasze podręczniki, tak prowadzone zajęcia. Co więcej w pracy jesteśmy rozliczani z najnowszej wiedzy, opierającej się na wytycznych, należy je znać i stosować, niekoniecznie rozumieć.
Karmienie piersią a schemat żywienia
Tymczasem schemat żywienia niemowląt w kwestii karmienia piersią zawiera informacje absurdalne. Ponieważ zaleca np. w pierwszym miesiącu 7 posiłków po 110 ml zarówno przy KP jak i MM. Czemu jest to niedorzeczne? Ponieważ NIE DA się zmierzyć ile maluszek zjada z piersi-odciąganie laktatorem jest niemiarodajne(nigdy nie odciągnie się mechanicznie tyle, co dziecko samo zje) Ważenie przed i po posiłku mączące, acz bezcelowe, ponieważ gdy noworodek się wypróżni, czy odda mocz już nie możemy zweryfikować tych pomiarów. Poza tym 7x dziennie?! Czasem na piersi dziecko „wisi” non stop, takich posiłków jest 12, a nawet i więcej, czasem wydaje się mniej, ale sesja karmienia trwa ponad godzinę, więc jak to liczyć?
Starszy lekarz, bardziej doświadczony, a co z wiedzą?
Lubość w powoływaniu się na wytyczne i schematy ma szczególnie starsze pokolenie lekarzy. Kształcili się w erze zachwytu nad mieszankami mlecznymi, traktując je, jako preparat leczniczy, którymi nie są. Wychowani w starym ustroju, często dalej kierują się wyższością zasad i uznaniem dla profesorów (znaj swoje miejsce w hierarchii). Jednak okazuje się, że nasz schemat żywienie ma uwarunkowanie kulturowe, czego nikt nie mówi, odbiega od norm WHO i jest bardziej polski niż oparty na dowodach naukowych. Bezwzględne stosowanie się do niego często krzywdzi matki na początku drogi mlecznej.
Oczami młodej matki
Kobieta na początku macierzyństwa jest bezbronna, często to jej pierwszy, poważny kontakt z ochroną zdrowia. Obolała po porodzie, niemająca doświadczenia, chłonie wszystko jak gąbka. Chce dla swojego maleństwa jak najlepiej, troszcząc się i karmiąc, by dobrze się rozwijało, rosnąc zdrowo. Tymczasem często już po porodzie napotyka na sprzeczne informacje i o losie, gdyby te rady miały uzasadnienie… Często wszystko sprowadza się do zwykłego pouczania w myśl:
„(…) zachowanie [rodzącej] musi być takie, żeby ułatwiało pracę personelowi(…)Przekroczywszy próg izby przyjęć ciężarna (…) musi poddać się rygorom i zasadom szpitalnym i przestrzegać regulaminu, którego ostatecznym celem jest dobro jej i dobro dziecka”
Z podręcznika „Zdrowie kobiety” PZWL 1981r.
Czemu to robię?
Czemu krytykuję własne środowisko? Bo jest źle! I trzeba to zmienić! Sama tego doświadczyłam jako pacjentka, która to wszystko usłyszała… Mnie karmienie piersią odmieniło, mówi się, że poród daje kobiecie siłę i wiarę w swoją moc. Dla mnie to właśnie droga mleczna i jej trudy dały poczucie siły. Dzięki temu zaczęłam się definiować, jako matka, co przełożyło się rownież na moje życie zawodowe.
Co mnie odmieniło?
Po skończonych studiach, podczas stażu podyplomowego miałam bardzo wymagającą panią neonatolog. Wiecznie wynajdywała nam dodatkowe zajęcia, kazała nam przeczytać podręcznik do kursu laktacyjnego, a później zrobiła z tego kolokwium. I okazało się, że dwa lata później po porodzie mnie to uratowało. Wiedziałam, gdzie szukać informacji o przystawianiu, o tym, że najważniejszy jest pierwszy miesiąc przy piersi, że alergia na białko mleka krowiego, (którą mój synek miał) nie jest wskazaniem do mleka modyfikowanego. Niby drobnostki, ale dzięki temu wiedziałam, że nie posłucham naszej pediatry, ani rodziny, ani znajomych w kwestii porad żywieniowych, bo znam przypadki i inne rozwiązania, bo mam wiedzę i się nie poddam!
Teraz mam świadomość, że istnieją doradcy laktacyjni, przeczytałam książki i historie dziewczyn o karmieniu. Istnieją fora, grupy dyskusyjne i blogi o laktacji, które dostarczają wartościowych treści…Wydaje się, że środowisko medyczne przegrało batalię o autorytet w kwestii karmienia, bo w wyżej wymienionych miejscach w internecie dostają się nam potężne cięgi…
Dlaczego wszyscy się mylą?
Nie jest to prawda, bo młode pokolenie lekarek wzięło sprawy w swoje ręce, po własnym doświadczeniu karmienia zaczęły się dokształcać na kursach CDL. Poza tym kochani, wszystkie badania, na które powołują się promotorzy i doradcy laktacyjni, są wykonywane przez środowiska medyczne- położne i lekarzy. Mówiąc krótko bez nas- nie wiedziano by tego wszystkiego o karmieniu. Dlatego nie zgadzam się na wrzucanie wszystkich do jednego wora! Szczególnie, że sama czuję nie raz niesmak, gdyż internetowe środowiska związane z karmieniem piersią często przekraczają swoje kompetencje. Osoby tam się udzielające niejednokrotnie wyznają zasady medycyny naturalnej, dyskredytując szczepienia, a nawet całkowicie medycynę akademicką. Traktując mleko matki, jako szczepionkę, którą de facto nie jest. Na podstawie braków informacji o laktacji podważają wykształcenie lekarzy, co nie ma przełożenia w realiach.
Na szczęście idzie nowe pokolenie, bardziej świadomych lekarzy, otwartych na potrzeby pacjenta. Dość już tych wojen między ochroną zdrowia, a doradcami laktacyjnymi. Nie chodzi o to, kto ma rację, chodzi o dobro dziecka i piękną kobiecą siłę macierzyństwa. Niechaj rośnie, przy wsparciu obu stron!
A mnie w zasadzie ciekawi – trochę też w oparciu o to, co piszesz – czy jest jakieś miejsce, kurs, na którym to przyszła matka może zdobywać wiedzę? Chodzi mi właśnie o to, aby wiedza ta była usystematyzowana i poważana, a nie „Książek się naczytałaś, lekarza lepiej słuchaj!”. Bo jednak w przypadku, gdy przyszła matka lekarzem nie jest, to z ręki wytrącony ma wszelki oręż…
Polecam https://akademia.nfz.gov.pl/ piękny e-learning o kp. Warto śledzić również blog: https://www.hafija.pl/ oraz czytać bezpłatny Kwartalnik Laktacyjny https://kwartalnik-laktacyjny.pl/ .
Tak, Hafiję znam, kwartanik znam, podobnie jak zainwestowałam w parę lektur – u nas jako takiego doradcy laktacyjnego nie ma niestety. Akademii nie znalazłam, dzieki 🙂 Chodzi mi po prostu o to, że ja mogę mieć wiedzę, ale z doświadczenia (co prawda w innym temacie, ale nadal w tym samym charakterze) wiem, że mogę usłyszeć – lekarzem nie jesteś, nie odzywaj się, co mnie obchodzi, co się naczytałaś…
Moje dziecko ma 11 tyg i od lekarza już wiele razy usłyszałam, że coś robię nie tak albo powinno być inaczej. Ja jestem pyskata, więc zapytałam panią doktor czy jest certyfikowanym doradcą laktacyjnym. Konsternacja na twarzy pani doktor była wielka i odpowiedź jednoznaczna, że nie. Odpowiedziałam, że jesteśmy pod opieką CDL i wszystko jest tak jak być powinno i w razie czego służę telefonem 😉 Skończyło się dogadywanie, że mieszanka lepsza, że jest w dolnym centylu (szkoda, że lekarze korzystają z siatki centylowej dla dzieci karmionych mm a nie z siatki WHO dla dzieci kp). A jak nie masz tyle odwagi to przemilczaj/zgadzaj się i rób swoje, bo to Twoja intuicja jest najważniejsza jako matki. A w razie czego szukaj pomocy u CDL, promotorki kp czy mamy z długoletnim stażem w kp 🙂 Zapisz się do grupy na fb „karmienie piersią” lub tutaj https://www.facebook.com/groups/kwartalnik.laktacyjny/ . Dziewczyny zawsze pomogą, podpowiedzą czy wesprą a jak będzie trzeba to dadzą klapsa w pupę na odzyskanie wiary w siebie 😉 Powodzenia życzę 🙂
O dogadywanie pediatrów się nie boję bardzo, wiem, co wyczyniają niektórzy i jakie bzdury przekazują – najbardziej póki co stresuje mnie wizja pobytu w szpitalu przez pierwsze doby 😉 Zapiszę się do grupy, dziękuję bardzo za miłe słowa 🙂
Szczerze-moje doświadczenie.
Jestem mamą dwóch cudownych dziciaczków w wieku prawie 3 lata i drugie 11 miesięcy. Karmię piersią juniora i karmiłam też starszą córeczkę ( do 14 miesiąca).
Początki były trudne. Ponieważ przy pierwszym dziecku jeszcze w szpitalu (7 dniowy pobyt) miałam problem i uruchomieniem laktacji na całego, córka się na najadała. Położne niestety nie były pomocne przy karmieniu (nie je to trudno). Była dokarmiana mieszanką. I pamiętam gdy raz zawoziłam ją na dokarmianie usłyszałam gorzkie słowa od pani ordynator naonatolog: „Jak pani tak będzie robić to pani nie będzie karmić”. Ja sama nie wierze ze się na to zdobyłam, ale powiedziałam, że właśnie że będę.
Wyszłam z oddziału noworodków ze stojącymi świeczkami w oczach i z mega dołem. Dwa dni później po powrocie do domu, zmieniło się wszystko. Rodzinna atmosfera, miłość i zrozumienie męża i cudowna kruszynka na rękach zadziałały. Zaczęła się prawdziwa droga mleczna…
Bo karmienie zaczyna się w głowie.
(To dla wszystkim mam które uważają albo się martwią, że mają zbyt mało pokarmu).
A możesz powiedzieć co to za podręcznik? Gdzie szukać rzetelnych informacji?
Bo niby post wartościowy, ale brak mi konkretów.
Polecam https://akademia.nfz.gov.pl/ piękny e-learning o kp. Warto śledzić również blog: https://www.hafija.pl/ oraz czytać bezpłatny Kwartalnik Laktacyjny https://kwartalnik-laktacyjny.pl
Mnie najbardziej przeszkadzało kilka spraw na oddziale położniczym. Nocna zmiana, jesteśmy we 3 na sali. Ja po sn i 2 panie po cc. Każda z nas ma dziecko przy sobie i oczywiście jak to noworodki płaczą. Wiedząc co mnie może czekać na spokojnie przystawiałam małego do piersi, jednak koleżanki świeżo po cc miały problemy. Po 10 min płaczu przyszła położna i stwierdziła, że jak dzieci nie przestaną płakać to zabiorą je do karmienia, bo one się nie mogą wyspać ;/ Swojego nie pozwoliłam zabrać, bo wyraźnie zaznaczyłam, że sen położnej nie jest wskazaniem medycznym do dokarmiania a poza tym dokarmieniem mm z butelki (bo tak w tym szpitalu dokarmiali) rozwali mi kp. Swoje wywalczyłam, niestety koleżanki po kp nie miały tyle siły. Później położne dawały po prostu butelki mm tym mamom bez tłumaczenia, ile dziecko powinno zjeść tego mleka. I tym sposobem jedna z mam przeczytała na butelce mm, że musi zużyć to mleko w ciągu godziny i wcisnęła na siłę 90 ml mleka maluchowi. Co się później zadziało można się domyślić. Ogólnie zero pomocy przy prawidłowym dostawianiu, mamom, które miały płaskie/wklęsłe brodawki kazano karmić przez nakładki, brak laktatora szpitalnego na stanie i brak aktualnej wiedzy wśród 85% położnych. W tym szpitalu, w którym rodziłam jest CDL i w godzinach jego urzędowania było wszystko pięknie, jednakże tylko CDL wychodził ze szpitala położne wystawiały mm na korytarz i miały wszystko w nosie. Wygodnictwo ? Wypalenie zawodowe czy jeszcze coś innego ? Szkoda, że odbiło się to na mamach, które bardzo chciały karmić piersią a już od początku rzucano im kłody w postaci braku pomocy czy złym ukierunkowaniu 🙁
Rany jestem w głębokim szoku! Jak można tak traktować pacjentki? Dzieci? Byle zapchać brzuch czymkolwiek ,bo płaczą? 🙁 Biedne dzieciątko co dostało 90 ml …. a potem mama mówi ,że nie miała pokarmu. Jak ma mieć jak dziecko dostało dawkę jak dla miesięczniaka?!Nie mogę czytać takich rzeczy ,bo płakać mi się chce jak to osoby na które liczysz ,że Ci pomogą tak bardzo zawodzą.
Dziewczyny kochane juz w ciąży, czytać ! Tego bloga, hafija.pl ,mataja.pl, książki o karmieniu, filmy oglądać, jak się przystawia, jak się postępuje , czego nie robić, co robić, i żadnych poradników od producentów mieszanek nie czytać ,żeby nie wiem jak się nazywali „ekspertami” w żywieniu!!!!
Krytyka należy sie nie tylko lekarzom, ale i babciom, ciociom i psiapsiolkom, które uwielbiają doradzać mlodej mamie. Często jest tak ze ja swoje, a babcia swoje i babcia wygrywa, jest butla, jest spokój. Osoby, które spędzają z matka i dzieckiem prawie kazdy dzień maja większa siłę przebicia (nacisku).do tego zgadzam się ze moja wiedza o laktacji to przede wszystkim doświadczenie własne 15 msc drogi mlecznej ze starsza córka, 10 msc z mlodsza – obie same się odstawily i mam nadzieje kolejnych wiele msc z trzecią która niebawem się pojawi) i doszkalanie się we wlasnym zakresie. Podobnie jest z zywieniem dziecka w kolejnych msc i latach życia. Nie wszystkik lekarzom chce sie zgłębiać temat niestety.
Dodałabym jeszcze jedną uwagę dla przyszłych mam – zaufajcie swojej intuicji! Nie bójcie się jej. To bardzo ważne. Nie musicie przyjmować wszystkich „dobrych” rad. Wasz matczyny zmysł to naprawdę wielka siła 🙂
bardzo mądry wpis 🙂
Chciałabym powiedzieć, że idzie nowe pokolenie. Ale nie mialam z przyjacielem z dzieciństwa kontaktu przez prawie rok po tym, jak się posprzeczalismy o karmienie. Był wtedy studentem V czy tam VI roku, aspirujacym pediatra. Klocil się ze mną, że to nie tak, że większość kobiet może wykarmic swoje dziecko i ze mleko matki może powodować znaczące niedobory, np.żelaza. Wysłanych mu linków (np. CNOL) nigdy nie przeczytał, nie wysłał mi linków do podstaw swojej wiedzy (a pytałam o badania, o których mówi). Cała ta dyskusja zaczęła się od tego, ze był oburzony matką karmiącą niemowlaka na szpitalnym korytarzu. Przykre.
bardzo przykre 🙁 juz wspolczuje mamom, ktore do niego trafia.